wtorek, 18 listopada 2014

Spowiedź osobista część pierwsza.

BŁAGAM O WYBACZENIE.

Moja systematyczność jest...jaka systematyczność?! Nie ma jej wcale. Nigdy nie należałam do grona wspaniałych osób, które zaraz po przyjściu ze szkoły odrabiały lekcje. Czekałam do ostatniego momentu, czyli do przerwy przed danymi zajęciami. Najczęściej też moja kreatywność ograniczała się do spisania zadania z matematyki od kogoś. Polskiego nie odrabiałam w ogóle, bo zazwyczaj było to jakieś twórcze zadanie, więc jak tu zerżnąć? Chowałam głowę w książkę i liczyłam, że nauczycielka nie poprosi o moją pracę. 




Co się zmieniło? Chyba nic. Dobrze, że nie ma zadań domowych na studiach, bo pewnie bym ich nie robiła. Uczę się też na ostatnią chwilę (Mamo, nie czytaj tego!). Tak jest ze wszystkim. Wstaję 2h przed wyjściem, ale biegnę na ostatni autobus, żeby jakimś cudem zdążyć na zajęcia. Albo chociaż spóźnić się góra 15 minut...staram się regularnie wynosić śmieci, żeby nie wysypywały się z kosza. Efekt? No...wysypują się. Dopóki ktoś z domowników nie wyniesie tego świństwa.

I tak też wygląda sprawa z blogiem. Usprawiedliwiam się tym, że nie mam czasu pisać. Przecież studia, praca, inżynierka i milion innych spraw pochłaniają mój cenny czas. W większości pochłania mnie łóżko i seriale. I tak się staram i staram i obiecuję, że się zmienię. I obiecuję, bla, bla, blaaa.





Do sedna. Chciałam napisać najpierw o mężczyznach, którzy zmienili moje życie na LEPSZE. Ale mi się odechciało. 

Wpadłam na pomysł, że napiszę o tym, co lubię w dużych miasta. BO KOCHAM DUŻE MIASTA! Ale chyba też mi się odechciało. Ale może mi się zachce. Więc...


KOCHAM DUŻE MIASTA, BO...


1. UWIELBIAM LUDZI W TRAMWAJACH. Uwielbiam w nich wszystko. Me serce skacze z radości, kiedy nie mogę wyjść z tramwaju, bo istotki chcące do niego wejść blokują mi drogę. I ta chwila zawieszenia: my stoimy w środku, oni na zewnątrz i nic-bezcenne. Lubię też kiedy wchodzą do pojazdu i zatrzymują się zaraz za drzwiami. W efekcie ludzie się nie mieszczą, cisną się jak galarety w tym "przedsionku" a środek autobusu jest wolny. O! Kocham też siedzące siatki z zakupami-takie zmęczone biedactwa. Ja postoję, spoko.





2. SZEROKA GAMA PRODUKTÓW W SKLEPACH. Chcesz zrobić na obiad faszerowaną cukinię. Idziesz do sklepu i dostajesz cukinie-norma. Może wydawać się to dziwne, ale pochodzę z małej mieściny. Tam, cukinia była towarem egzotycznym. Rzadko można było dostać ją w sklepach.

3. KOLOROWI LUDZIE NA ULICACH. Miło się patrzy na ludzi, którzy mają odwagę podążać za swoim stylem. W dużych miastach codziennością jest bycie sobą. Nikt Cię tu nie ocenia. Masz sobie różowe włosy-to już nawet oklepane. Dziwne ubrania, okulary czy fryzury? Nie ma czegoś takiego. 

4. ANONIMOWOŚĆ. Wyjdź w Kleczewie do sklepu w dresie z tłustymi włosami i Bóg jeden wie z czym na twarzy. No śmiało, idź. Zaraz będą komentarze, plotki, niestworzone historie. Oczywiście wszyscy Cię zobaczą a nawet jeśli kogoś ominie ta przyjemność to na pewno dostanie lepszą wersję.

5. HAMBURGERY. Kocham jeść. Kocham hamburgery. Jeść oczywiście. Skoro możemy dostać cukinię, to dostaniemy też pyszne hambuksy. CO NAJWAŻNIEJSZE dostaniemy jest też w nocy po szalonej imprezie, czyli wtedy, kiedy są najbardziej potrzebne! Takie z dobrego mięsa (nie mrożonego, biedronkowego gluta) ze świeżymi warzywami w dietetycznej bułce grahamce! R A J.





Uf, napisałam. Mogę wrócić do seriali.

Pozdrawiam, Firanka.

PS. Zdjęcia idealnie pasują, ponieważ z BRAKU CZASU zostały zrobione w dużym mieście w drodze po CUKINIĘ do Biedronki.

0 komentarze :

Prześlij komentarz

 

SYMPATYCZNIE KAŻDEGO DNIA Copyright © 2011 -- Template created by O Pregador -- Powered by Blogger