Tak z dupy.
Siedząc dzisiaj w skromnych progach pewnej marketingowej firmy (zaprosili mnie na dzień próbny/szkolenie) i czekając na rozbuchanego szefa, z nudów przeglądałam stare czasopisma. Swoją drogą, wielki plus dla tej OGROMNEJ, SZYBKO ROZWIJAJĄCEJ SIĘ KORPORACJI, której siedziba mieściła się w bardzo...hmm...klimatycznej kamienicy. Plus za umilenie czasu oczekiwania. W innym poście opowiem Wam historię owej firmy.
Wracając do tematu. Przeglądałam sobie te czasopisma i natrafiłam na interesujący artykuł w Coaching'u. Jakaś ważna pani od jakiś ważnych spraw, pewnie profesor czegoś tam, napisała artykuł (w zasadzie artykuł to zbyt duże słowo, raczej notkę informacyjną) na temat upodobań seksualnych ludzi. Upodobań seksualnych to też zbyt duże określenie. Chodziło o to, kto jest dla nas bardziej pociągający, o!
Artykuł mówił o tym, że bardziej pociągają nas osoby kreatywne. Zdecydowanie częściej zadurzamy się w osobach ze świeżym, pomysłowym podejściem do życia. Kreatywność i spontaniczność jest przez nas odbierana jako pewnego rodzaju romantyzm i to nas urzeka. Bardziej kręcą nas osoby, które potrafią zdobyć się na jakiś niespodziewany czyn niż osoby rozsądne, które planują swoje życie. Najpierw wybieramy kreatywne umysły a na końcu zainteresujemy się osobami o zainteresowaniach technicznych, inżynierskich, czyli tak zwanymi ścisłowcami. Nie chodzi tu o pewność siebie, bo przecież profesor fizyki też może być pewnych siebie (nie znam osobiście żadnego takiego delikwenta, ale znam pewnego chemika młodego).
Pani profesor jakaśtam bardzo profesjonalnie i zgrabnie ujęła temat. Zgadzam się z nią w 100%, ale...czy do cholery musi pisać o tym w jakiś branżowym piśmie? Bo my tego nie wiemy? Już nasze matki i babki wzdychały po cichu do gwiazd rocka. No do gwiazd to może tylko nasze mamy, a babcie do gwiazd...muzyki. Od zawsze kobiety lgnęły do niepoprawnych romantyków, którzy wychodzili poza określone ramy. Dziewczynki podkochiwały się w nauczycielu muzyki a nie matematyki. Mogę się założyć, że w paleolicie kobiety wybierały tych mężczyzn, którzy rysowali w jaskiniach malowidła a nie tych, którzy rozpalali ogień. Chociaż w tamtych czasach trzeba było być kreatywnym, żeby rozpalić ogień...
Tak było, jest i będzie. Pociągają nas osoby, z którymi nie będziemy się nudzić. Szaleńcy otwarci na przygody, na kreatywne działania, romantyczne zagrania. Nie interesuje nas nudny profesorek fizyki, którego najbardziej spontaniczną rzeczą w życiu jest założenie brązowego krawatu do zielonej marynarki. Życie to nie bajka. I nie trzeba o tym pisać naukowych pisemek.
PRZEPRASZAM WSZYSTKICH OBECNYCH I PRZYSZŁYCH PROFESORÓW FIZYKI.
Pozdrawiam, zakochana w gwieździe rocka Hania.
romantyczne zdjęcie Slash'a.